Makeup Revolution - SophX paleta cieni | Marine Ladies - blog beauty i lifestyle

Makeup Revolution - SophX paleta cieni

Udostępnij ten post




Już dawno nic nie pisałam, ale wiecie dokładnie, że to z braku czasu. Obiecałam Wam krótkie recenzje na Facebooku, ale tej recenzji zdecydowanie nie da się pokazać na fanpage. Jest to niewykonalne, tak więc musiałam się na chwile przeprosić z blogiem, spiąć swój czas, rozszerzyć dobę, a to wszystko po to, by pokazać Wam tę paletkę. Czy jest warta zakupu, a może okazała się jednym wielkim „meh"? Czytajcie.



Paletkę dostałam na urodziny od mojej kochanej Anki (dziękuję! < 3 ). Długo nie czekałam, aby ją wypróbować, bo od jakiegoś czasu już miałam na nią chrapkę. Anka doskonale o tym wiedziała, bo kto nas lepiej zna, niż przyjaciółka?

Postanowiłam jak najszybciej sprawdzić, czy jest warta tego, co mówią. Jakież było moje zdziwienie. Oczywiście, że jest warta.



W palecie znajdziesz 24 cienie. W tym 14 matowych oraz 10 niczym foliowe. Znajdziesz także przepiękny efekt duo chromu, który po prostu mnie w sobie rozkochał na amen w pacierzu.

Muszę przyznać, że paleta została bardzo ładnie skomponowana, dzięki czemu można zrobić delikatny dzienny makijaż, lekki ślubniaczek, czy ostry wieczorowy makijaż. Dla każdego coś miłego bym rzekła. Zdecydowanie polecam osobom, które lubią eksperymentować, ale także tych, którzy dopiero zaczynają i powolutku stawiają swoje pierwsze kroki. Paletka jest po prostu piękna. Zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie.



Szczerze powiedziawszy, bardzo się zdziwiłam, gdy dotknęłam opakowania. 
Plastik, z którego zrobiono paletę, jest bardzo mocny i inny od tych, które zazwyczaj są w paletach MUR. Zdecydowany plus za trwałość. Mam niestety jeden mały minusik — wolałabym, aby paletka była taka jak opakowanie, ale to kwestia gustu i nie będę się czepiać. Po prostu opakowanie jest delikatne, bez szału, minimalistyczne i szybko brudzące się. To tyle z minusów.

Każdy cień ma swoją nazwę. Nie koniecznie mi wszystkie nazwy pasują do przypisanych cieni, ale nie będę się czepiać — taką wizję miała SophDoesNails (YouTuberka, która dzięki współpracy z MUR utworzyła właśnie te palety).


Paletka jest bardzo dobrze napigmentowana, ale dalece jej od jakiejś super hiper jakości. Nie spodziewałam się tego po MUR, mimo że odwalają naprawdę dobrą robotę za niskie pieniądze. Jeżeli chodzi o stosunek jakości do ceny, to jak najbardziej polecam — jest warta zakupu. Niektóre cienie powalają na twarz. 





Cienie Pine Tree oraz Petrol mnie powaliły najbardziej. Pine Tree ma odcień pięknej zieleni, ale połączony z czernią. Petrol zaś odbija się brązem. No cudaki po prostu! Zakochałam się!

Wszelkie złota i srebra są niczym tafla. Zaznaczę, że swatche zostały zrobione bez bazy, jednym pociągnięciem palca. Na sucho. Jest petarda. Wiadomo, aby nie było cukierkowo, to maty są mniej napigmentowane, ale się tego spodziewałam, trudno dostać naprawdę dobre maty w tej cenie.

Jeżeli się zastanawiasz nad zakupem, to powiem Ci tylko jedno - warto za tę cenę, jeżeli cenisz sobie w miarę dobrą jakość, uniwersalność i małą cenę.