Atoderm intensive Bioderma | Marine Ladies - blog beauty i lifestyle

Atoderm intensive Bioderma

Udostępnij ten post


 Swędzenie, pieczenie, kłucie... różnie można nazwać uczucie, które towarzyszy mi każdego dnia po kilka razy, a to wszystko dzięki mej chorobie, która nosi pewnie nic niemówiąca Wam nazwę „dermografizm". Zmagam się z tym kilka razy dziennie i powiem Wam, że to wcale nie miłe uczucie...

Zanim przybliżę Wam produkt, który jest dzisiejszym bohaterem, nieco oswoję Was z moją chorobą, abyście zrozumieli, o czym będę pisać.

Otóż „Dermografizm” to choroba podobna do pokrzywki, jest odmianą Atopowego Zapalenia Skóry (AZS). Ataki tej choroby wywoływane są poprzez mechaniczne uszkodzenia takie jak na przykład:
- zadrapanie
- potarcie skóry
- ucisk skóry
- zimno / ciepło
Atak przychodzi po kilku sekundach od nastąpienia tych czynności, czy to od metki doszytej do ubrania, czy córka klepnie mnie w plecy, albo nawet poprzez wełniany sweter. Jest wiele czynników, które uruchamiają moją chorobę.

To bardzo męczące. Uwierzcie mi. Aby bardziej Wam przybliżyć, co wtedy czuję, mogę jedynie Wam napisać, abyście wyobrazili sobie, że ktoś podpala Waszą skórę i w tym samym czasie żądli rój pszczół.

Na ciele mogę sobie dosłownie pisać. Tam, gdzie przejadę palcem, robią się typowe bąble pokrzywkowe, których kształt odwzorowuje bodziec. Zrobię pasek, jest pasek. Narysuję kółeczko — powstaje kółeczko. Podrapię się- będzie pełno pasków (mam nadzieję, że zrozumieliście, o co mi chodzi).

Dlatego też ta choroba nazywa się Dermografizm. Dermo = Dermatologia Grafizm = pismo.
Moja choroba to dokładnie Dermografizm Biały, dlatego, że „ślaczki”, które zostają wyrysowane na mej skórze, mają białą, wręcz porcelanową barwę, a otoczka skóry wokół jest czerwona.

Atak taki utrzymuję się u mnie od 15 min do nawet godziny. Wyobraźcie to sobie. Miód malinka.

Słabo widać, bo tutaj atak miał miejsce późnym wieczorem, zaznaczyłam Wam obszar, gdzie został wywołany bodziec.
Był to początek (!) ataku i został wywołany przez otarcie o skórę moimi włosami. Dlatego staram się teraz zasłaniać skórę albo upiąć włosy w kok, gdy mam krótką bluzkę.
Automatycznie z atakiem od razu puchną mi wszystkie kontury tatuażu, w efekcie mam tatuaż 3D.


A oto produkt, który przyszedł mi na ratunek. Próbowałam już wielu, na przykład TEGO, które kompletnie się u mnie nie sprawdzały. Nic mi nie pomagało, nie łagodziło swędzenia, ani pieczenia.

Atoderm Intensive firmy Bioderma, jest nowym na rynku balsamem emolientowym o działaniu:




Szczerze powiedziawszy, byłam do niego sceptycznie nastawiona, jak do każdego innego produktu, który już szybciej używałam na tę dolegliwość.

Nie wierzyłam w to, że może załagodzić moje objawy, ani nawet w małym stopniu ulżyć w cierpieniu. Stwierdziłam, że i tak nie mam nic do stracenia, więc zaczęłam go używać każdorazowo po ataku.


Balsam zamknięty jest w 200 ml miękkiej tubie, z której łatwo jest korzystać, niestety jednak przy końcu jest to trudne i bez nożyczek się nie obejdzie. Tego w tubach nie lubię, ale nie jest to dla mnie kłopotem.


Zamykany jest na zatrzask, który (i tu się zdziwiłam) bardzo mocno trzyma i trzeba się wysilić, aby go otworzyć. Odpowiednie zamknięcie charakteryzuje dźwięk kliknięcia.


Konsystencja balsamu jest gęsta, typowa dla kremów, ale bardzo łatwo wsmarowuje się w skórę, wchłania bardzo szybko, za co daję wielki plus, bo nie chciałabym latać bez bluzki, gdy w dzień łapał mnie atak.

Producent dotrzymał też obietnicy, pisząc, że jest on bezzapachowy - nie czułam kompletnie nic, jakby go nie było. Mój nos jest wrażliwy, wyczuwam każdy najmniejszy zapaszek, a tu nie czułam NIC.
Za co także wielki plus.

A teraz to, co najważniejsze. Czy mi pomógł?

TAK
To jedyny produkt, przystosowany dla mnie. W trakcie ataku wsmarowywałam ten balsam, po mniej więcej dwóch minutach czułam już obniżenie pieczenia i swędzenia. Po pięciu nie było już śladu po ataku dermografizmu.

Jestem bardzo z niego zadowolona, zauważyłam też, że ataki zdarzają się rzadziej, lecz nie wiem, czy to przez balsam, czy też ja uważam bardziej. Zakupiłam już sobie drugie opakowanie tego dermokosmetyku i będę mu wierna, a zapowiada się długa miłość.


Cena jest dość wysoka jak dla mnie,ale zdecydowanie warta produktu !
Kwota jaką musimy zapłacić to około : 45zł.