Choroby blogerek kosmetycznych | Marine Ladies - blog beauty i lifestyle

Choroby blogerek kosmetycznych

Udostępnij ten post


  Blogerki kosmetyczne bądź urodowe — jak kto woli, mają kilka wspólnych cech. Przede wszystkim jest to pasja, którą pragną się dzielić z innymi. Taki zawsze jest zamysł założenia bloga. Ma pasje, lubi to robić, często podpowiada koleżankom, lubi eksperymentować, sprawdzać, włożyć palucha w cień do powiek, bo inaczej wybuchnie.


Mniemam, że każda blogerka w tej kategorii właśnie taki zamysł miała, zakładając swojego bloga. Ja też tym się kierowałam. Kosmetyki to moja pasja od zawsze. Sprawdzam, testuję, wącham, wcieram, dotykam.

Jest jednak coś, co zauważyłam, dopiero gdy zaczęłam o mojej pasji pisać na blogu. To choroby, które pewnie nieświadomie prześladują nie tylko mnie.

1. Mam, ale kupię.

Promocje, wszędzie promocje. W szafce już nie zmieści się szósty szampon i czwarta odżywka, a na półce nie ma już miejsca na balsamy do ciała. Minus 49% w Rossmannie, minus 40% w Naturze — no przecież ja muszę za połowę ceny kupić! Taka okazja nie zdarzy się prędko. Uwierzcie mi na słowo — ja moje pielęgnacyjne kosmetyki „na później” trzymam w torbie podróżnej.

2. Nie użyję, dopóki nie zrobię zdjęć.

Na tym łapię się najczęściej. Można by rzec, że każdorazowo. Po prostu, zanim użyję jakiegokolwiek kosmetyku, muszę najpierw mu zrobić zdjęcia. Dlaczego to robię? Aby na blogu pokazać estetyczniej, żeby to jakoś w miarę ładnie wyglądało. Dlatego u mnie w recenzjach możecie zobaczyć „świeże” produkty. Po prostu kosmetyk będzie leżał i czekał na swoją kolej, bo nie użyję go, póki go nie sfotografuję. Później fotki czekają w folderach na komputerze.

3. Muszę 'to' mieć.

Będąc w świecie kosmetyków, zagajamy coraz dalej, wynajdujemy nowinki na temat kosmetyków, albo gadżetów, czy akcesoriów. I nagle ten *DING*. Oczy niczym gwiazdy roziskrzone, ślina cieknie po pas, a portfel już po cichutku łka. Ja mam tak zazwyczaj, gdy widzę paletki cieni i wszelkiej maści kolorówkę. Co rusz coś ląduje w mojej wishlist, którą powoli sukcesywnie spełniam.

4. On ma inny odcień !

Znają to lakieromaniaczki i mejkapówki. Wiecie, o co mi chodzi. Do tego doszłam, rozmawiając z mężem o paletce MUR, którą sobie zamierzam kupić. Stwierdził, że mam już takie kolory w innych paletkach, więc po co mi kolejna. Same rozumiecie — inne odcienie, inna powłoka. #faceci_nieznajo

5. Ma piękne opakowanie !

Czasami zdarza się, że oczaruje nas opakowanie, ale to, co jest w środku, zupełnie się nam nie podoba, nie jest nam potrzebne albo nawet nie wiemy, co to jest. No ale opakowanie jest śliczne i będzie ładnie wyglądać. Ewentualnie do czegoś to użyję. Później.

Ciężkie to życie blogerki w kategorii urody, tyle pokus i okazji. Tyle chciejstw.
A tak poważnie reasumując, to jest idealny przykład, jaka jest kobieta, gdy się spełnia w tym, co kocha.
Jedna woli pichcić w kuchni i niestraszne jej wszelkie przyprawy i urządzenia, druga szyciem się zajmuje i zna każdy materiał, następna coś szydełkuje i zna każdy splot.

Przeważnie każdy człowiek ma pasję i w każdej z tych zainteresowań, można zauważyć takie właśnie „choroby". Coś, co sprawia, że te zainteresowania są tak głębokie i chce się w nich trwać.

A teraz przyznaj się, na co Ty chorujesz?