Oczy są zwierciadłem duszy, dlatego my kobiety chcemy, aby były jak najlepiej podkreślone. Dzięki pomalowanym rzęsom czujemy się pewniejsze, seksowniejsze i bardzo uwodzicielsko. Prawda?
Dziś pokażę trzy tusze, które mogą sprawić, że właśnie takie się poczujecie. Uprzedzam, że są to moje odczucia, a moje rzęsy są cienkie, rzadkie i krótkie, nie wiem, jak te tusze będą sprawować się na bujnych, długich rzęsach.
Rimmel Scandaleyes Reloaded
Konsystencja jest rzadka, niestety trzeba poczekać chwilę, aby lekko „przyschnął”, bo jest za rzadki według mnie. Gdy lekko przyschnie, jest genialny. Pięknie rozczesuje rzęsy, szczoteczka jest wygodna i nie robią się grudki.
Nie zrobił na moich rzęsach WOW, ale dobrze je rozczesuje i pogrubia, więc jestem w miarę zadowolona, ponadto bezproblemowo się tę maskarę zmywa. Nie jest jednak moich hitem.
Cena : 18,29 zł - TUTAJ
Bourjois Push Up Volume Glamour
Producent obiecuje podniesienie aż jedenastokrotne rzęs, niestety, albo moje rzęsy są uparte, albo tusz nie spełnia swojego zadania. Jedyne co w tym tuszu zauważyłam, to pogrubienie rzęs.
Muszę pochwalić za szczoteczkę, bo nie robi pajączków, a ładnie rozczesuje nawet rzadkie, jak moje włoski. Dociera do tych najmniejszych, co sprawia, że wygląda, jakby było ich więcej.
Cena: 30,29 zł - TUTAJ
Rimmel Volume Shake
To jest mój zdecydowany hit. Mimo że na początku jest za mokry, to po jakimś czasie ma idealną konsystencję.
Szczoteczka pięknie podnosi rzęsy, nie robiąc przy tym grudek i dokładnie je rozczesuje. Bardzo szybko zasycha, więc nie muszę się martwić o odbicie na dolnej powiece.
Zdecydowanym hitem jest też nowa funkcja shake-shake, która miesza tusz w środku, dzięki temu nie będą robić się w środku grudki, a tusz będzie świeży aż do końca. Niestety o jednym producent zapomniał, bo ilość tuszu nabierana na szczoteczkę jest odrobinę za duża, mogliby odrobinkę mniejszy otwór zrobić i byłoby bardzo dobrze. Nie mniej jednak jest to mój ulubiony, z tych trzech tuszy.
Cena : 20,99 zł - TUTAJ