Dzisiaj przychodzę z dość nietypowym, jak na ten blog postem - recenzją. Chcę napisać kilka słów na temat szczotki, która ostatnio zrobiła furorę w świecie właścicieli zwierząt tj psy, koty, króliki, konie, fretki i wszelkich innych futerkowych pupilów.
Posiadam psa dużego. Wielka i chodząca włóczka bym rzekła. Fani robótek ręcznych pewnie przerobiliby go na wełnę. Co za tym idzie - mój kochany piesek pozostawia MASĘ, serio, masę podszerstka. Co śmieszniejsze jego sierść nie jest taką zwykłą sierścią, jest sierścią "baranią", skubany ma loczki i ma sierść uznawaną za szorstką.
Przy wyborze szczotki kierowałam się sugestią admina fanpage tejże firmy, więc w nadziei, że pozbędę się większej ilości sierści z dywanu - zamówiłam urządzenie do sierści szorstkiej.
Gdy szczotka przyszła pocztą, w zwykłym, niczym nie zabezpieczonym (choćby folią bąbelkową) liście (!!) zdziwiłam się budową owego genialnego urządzenia, za które zapłaciłam 29.99zł (po promocji) + kw. Kawałek drzewa z brzeszczotem - pomyślałam.
Natychmiast zaczęłam testy. Z uśmiechem na ustach, poprzedzona zachęcającymi filmikami i opiniami na fanpage zaczęłam czesać moją psinkę.
Niestety się zawiodłam.
Genialna szczotka, która miała pozbawić mnie problemu wszechobecnej sierści okazała się być po prostu zwykłym kawałkiem drzewa z brzeszczotem jak zakładałam na początku. Efekt mizerny, a i sierść latała w każdą stronę podczas czesania. Ani to miłe, ani bezproblemowe. Szczotka, którą miałam dotychczas zbiera więcej podszerstka, nie rzuca sierści na podłogę i znacznie bardziej podoba się mojemu psu.
Z tego co zdążyłam zauważyć EzzyGroom dla miękkiej sierści to kawałek drzewa z gumą.
Niestety ale ten produkt nie sprostał moim wymaganiom, mój mąż ma również takie samo zdanie na ten temat.