Blogi są coraz bardziej popularne, jest ich w sieci co raz więcej. Niektóre przetrwają próbę czasu, inne giną w tłumie reszty takich samych blogów, lub giną śmiercią naturalną po kilku wpisach - tym samym zajmując domenę i miejsce w sieci. Ale jest kilka aspektów blogowania, o których na co dzień nie mówi się głośno, bo po co.
Każda osoba, która czyta blogi widzi ten świat pięknym. Lajki, czytelnicy, grupa odbiorców, narastające zaufanie. Niekiedy, blog jest bardzo poczytny i w pewnym sensie robi się sławny. Czy jestem sławna? Zdecydowanie nie. Znana? Nie, nie uważam się za dużą blogerkę. Jestem jednak w pewnym stopniu rozpoznawalna, co zauważam latem, gdy jestem mile zaczepiana przez czytelniczki, które przyjeżdżają latem na wakacje do Władysławowa. Zdjęć i autografów nie daję, nie jestem ani gwiazdą, ani nikim ważnym. Jestem zwyczajną blogerką i nie chcę by mnie traktowano inaczej niż koleżankę z podwórka obok - ba, nawet mogę z Wami wyskoczyć na drinka do klubu, czy oprowadzić po ciekawych miejscach we Władysławowie.
Następną rzeczą, którą widzą osoby z zewnątrz są dary losu, za darmo, za bycie po prostu blogerem.
Nie, to nie jest tak. One nie są za darmo. Czas blogerki, który poświęca na wpisy, zdjęcia, które stara się robić najlepiej jak tylko potrafi, szczerość, która czasami jest bardzo niebezpieczną bronią, to właśnie waluta. Firmy czasami po prostu doceniają wkład w życie internetowe, promocję firmy na własnym blogu bez współpracy. Po prostu, za dobrze wykonywaną pracę. Tak, to w pewnym sensie druga praca na etat. Nie mam tutaj jednak na myśli sytuacji, gdy blogerka pisze do firmy, z prośbą o współpracę - proszę tych pojęć nie mylić. Górka się zaczyna robić, gdy ktoś zaczyna poważnie traktować to, jako pracę, ale o tym nie teraz.
Od blogerki także oczekuje się pięknych zdjęć, bycie miłym aż tęcza leci, wiecznego uśmiechu, doskonałości, pięknego domu i idealnej rodziny. To tak nie działa.
Blogi są różne. Ale tak naprawdę każdy kto je pisze wkłada w to co robi, wiele czasu i serca. Ja piszę już ponad trzy lata, w kwietniu 2017 będzie cztery, to szmat czasu i myślę, że mogę powiedzieć, iż jestem doświadczoną blogerką. Miałam wzloty, upadki, było wiele przyjemnych i tych mniej - sytuacji. Nie jest łatwo i każdemu to powtarzam, kto chce na poważnie blogować, a nie tylko się w to "pobawić".
Blogi z mojej kategorii "Beauty & Lifestyle" mają ogrom, naprawdę ogrom konkurencji, trudno jest się wybić i takie powstają jak grzyby po deszczu. Lepsze i te mniej. Nie mi to oceniać. Ale w pewnym momencie blogowania, to wszystko przestaje wystarczać, traci się wenę. Kryzys blogera jest często spotykany.
Blogi z mojej kategorii "Beauty & Lifestyle" mają ogrom, naprawdę ogrom konkurencji, trudno jest się wybić i takie powstają jak grzyby po deszczu. Lepsze i te mniej. Nie mi to oceniać. Ale w pewnym momencie blogowania, to wszystko przestaje wystarczać, traci się wenę. Kryzys blogera jest często spotykany.
Swoją rozpoznawalność można też wykorzystać tworząc swoje własne kosmetyki, akcesoria, czy otworzyć sklep. Można także przy współpracy z firmą zdecydować się na punkt sprzedaży, wysepkę w swoim mieście, a dzięki temu, że ktoś nas zna i zna też firmę - pierwszych klientów można by rzec, ma się zapewnionych. Takim pomysłem właśnie może być franczyza. Ale jest to taka sama procedura, jak przy zwykłym zakładaniu firmy na podstawie franczyzy. Taką franczyzę może zapewnić na przykład firma The Rose, która ma bardzo dobre jakościowo kosmetyki.
Po co to wszystko piszę? Ostatnio dostałam wiadomość, że jako blogerka powinnam mieć piękne mieszkanie, a nie takie dwupokojowe w bloku ze zwykłymi meblami w kolorze olchy. Wszystko powinno być w tonacjach biało-szarych, z totalnym minimalizmem i jeszcze najlepiej aby szafy były DIY z palet, pomalowane na biało, a firmy to na bank mi wszystko zasponsorują bo jestem przecież blogerką (Co?! - haha). Było tego dużo we wiadomości, więc Wam oszczędzę, bo i dużo jadu się tam wylewało. Ja już pisałam o tym, że POWINNAM, to nie jest właściwe słowo.
Nie będę także gonić za tym wykreowanym idealnym światem, bo ja jestem tylko zwykłą osobą i nie mam zamiaru być tak jak każdy, jak te wszystkie idealne blogerki.
Tak, założyłam swój sklep, bo po prostu chciałam, lekko kuleje i ostatnio zaniedbałam, ale to nie znaczy, że za jakiś czas nie ruszy z hukiem i nie mam zamówień. Tu też dostałam rady dotyczące prowadzenia sklepu, przez ową osobę.
Nie tędy droga i przepraszam, ale wysiadam na tej stacji, dalej będę robić to co robię i tak jak umiem, tak jak ja tego chcę. Będę decydować sama o tym co będzie się tutaj znajdować, co będę promować, co polecać, a co będę odradzać, ale wchodzenie mi do sfery osobistej, tak jak urządzenie mieszkania, czy nachalne brudzenie mi butami w intymność będzie blokowana na starcie - bez uprzedzenia. Będę pisać tyle, ile będę chciała ze swojego życia zdradzić, cenię sobie prywatność. Uszanujcie to.