Wybierając podkład, bardzo często zwracam uwagę na to, czy jest dobrze kryjący, nie będzie zapychał i przede wszystkim, czy jest odpowiedni do mojej cery zarówno jeżeli chodzi o kolor, jak i o przeznaczenie.
Wybaczcie za zdjęcia, ale są robione jakiś czas temu (jeszcze w starym mieszkaniu).
Podkład zamknięty jest w tubce o pojemności 30 ml. W opakowaniu kolor „naturalny” wydawał mi się mega ciemny. Nie ukrywam, że się przeraziłam tym kolorem, jednakże postanowiłam zaryzykować.
Jest on przeznaczony do cery tłustej i mieszanej — czyli taka, jaką ja mam. Niestety, ale moja strefa „T” to dyskoteka i muszę się matowić.
Na ręce już nie wyglądało to tak „strasznie”, jeżeli chodzi o koloryt. Konsystencja jest kremowa, gęsta, ale bardzo łatwo się go aplikuje zarówno gąbką, palcami, jak i pędzlem (u mnie to flat top).
Bardzo ładnie wtapia się w skórę, wyrównuje koloryt i sprawia wrażenie, jakby go tam nie było. Bardzo naturalnie to wygląda. Jest lekki, nie czuć go na twarzy. Matuje skórę na krótko, bo około 4 h (gdy nie jest przypudrowany).
Oczywiście nie zakryje nam jakiś większych zmian, czy zaczerwień i cieni, (po to mamy korektory), ale na pewno wyrówna to, co powinien. W moim przypadku nie ma wiele do zakrywania, moje jedyne „dolegliwości” to kaszaki, a ich nic nie zakryje.
Niestety ma w sobie talk, co nie każdemu będzie odpowiadać (może zapychać), ale właśnie dzięki niemu możemy cieszyć się zmatowioną twarzą. Mnie osobiście nie zapycha, ale nie wiem jak innych, każda twarz jest inna.
Jego cena to 11,90 zł / 30 ml.