I Heart Makeup - Eye Primer
Udostępnij ten post
Odkąd zaczęłam interesować się makijażem na poważnie, czyli już od jakiegoś sporego czasu — udoskonalam swoją wiedzę, a wymagania wciąż rosną. Uczę się wielu rzeczy nadal i wątpię, aby była taka osoba, która wiedziała już wszystko, jednakże o bazie pod cienie chyba nie muszę nikomu wspominać, czym jest, jak się używa i po co służy.
Od jakiegoś czasu testowałam bazę firmy I Heart Makeup, należącą do koncernu Makeup Revolution, jako siostrzana marka. Czytając pozytywne recenzje, postanowiłam ją sobie zakupić i sama sprawdzić, czy rzeczywiście jest czegoś warta.
Baza jest umieszczona w zakręcanej tubce, nie będę pisać o tym, czy opakowanie mi się podoba, bo to kwestia sporna, lecz jedno nadmienię, ale to za chwilę.
Tubka jest elastyczna, miękka, więc łatwo można wydobyć z niej produkt — i tu właśnie jest moje jedno „ale". Za łatwo. Podczas odkręcania nakrętki z tubki, produkt sam z niego ucieka, ponieważ tyle powietrza (?) jest w środku. Ciśnienie wypycha produkt na zewnątrz samoistnie, przez co brudzi się wokół nakrętka i lejek, a jak nie zakręcimy szybko, to i wszystko wokół.
Konsystencja jest dość płynna. Mam wrażenie, że produkt się zważył, dziwnie wygląda, co możesz zauważyć na zdjęciu. Czasem się rozwarstwia, więc polecam potrząsnąć porządnie tubką przed użyciem.
Jednakże mimo wszystko, dobrze się rozprowadza na powiece, wyrównuje lekko koloryt skóry na powiekach, przygotowując tym samym ją do aplikacji cieni.
I oczywiście największa zaleta tej bazy — bardzo podbija, kolor cieni, nadaje im głębi, dobrze trzyma cienie, jest matowa, nie wpija pigmentu, robiąc plam na powiece, łatwo można na niej blendować. Nie roluje cieni w newralgicznym miejscu powieki, co uważam za wielką zaletę, biorąc pod uwagę fakt, iż jest ona takiej konsystencji, a nie innej.
Czy warto kupić? Zdecydowanie tak. Ja ją kupiłam za około 9zł na ekobieca.pl