Hej kochani, dziś chciałabym Wam bliżej przedstawić pomadę do brwi firmy Freedom Makeup. Jak bardzo użeram się z brwiami, to chyba każdy już wie. Mam ich mało, są rzadkie i niestety muszę (chcąc nie chcąc) je zaznaczać nawet przy makijażu typu „make-up no make-up” - bez tego wyglądam, krótko mówiąc dziwnie.
Do zaznaczania brwi próbowałam już wielu rzeczy. Kredek, wosków, pisaków itd. Najczęściej jednak były to kredki. Różnych firm, przeróżne odcienie. Nigdy nie mogłam trafić na coś, co pasowałoby w punkt — idealnie.
Gdy coś znajdywałam i myślałam, że „to jest to!”, później po dłuższym użytkowaniu okazywało się, że jednak nie, bo im większą miałam wiedzę na ten temat, tym bardziej nie pasował mi kolor brwi.
A może jestem dziwna?
Zdecydowałam się na kupno pomady do brwi od Freedom Makeup. Pomyślałam, że ryzyk-fizyk, jeżeli mi nie będzie odpowiadać, to pewnie i tak mi się przyda w pracy.
Pomada przychodzi zapakowana w czarne, kartonowe pudełko, na którym znajdziemy nazwę odcienia, logo firmy, oraz skład (który pokażę później). W środku znajdziemy szklany, dość ciężkawy wbrew pozorom słoiczek i zawartość — czyli pomadę do brwi o gramaturze 2,5 g.
Szczerze powiedziawszy, na początku pomyślałam, że już kaplica, że źle dobrałam kolor, bo gdy odkręciłam słoiczek był inny niż widziałam wszędzie na „słoczach". Zamiast ciemnego brązu dostałam jasny?
Spojrzałam jeszcze raz na pudełko, ale nie. Wszystko się zgadzało. No to co, ryzyk-fizyk i próbujemy. Gdy tylko zdjęłam wierzchnią warstwę pędzelkiem, to kamień spadł mi z serca, pomada jednak jest ciemniejsza. Więc nie przestraszcie się, jeżeli po odkręceniu słoiczka kolor będzie inny niż na swatchach w internecie.
Pomadę nakładam skośnie ściętym pędzelkiem, nie potrzeba jej dużo. Pierwszy raz, gdy jej użyłam, nałożyłam za dużo na pędzelek i musiałam kombinować. Lepiej dokładać niż później się martwić.
Kolor jest bardzo napigmentowany, pomada lekko sunie po łuku brwiowym, stapiając się z brwiami i delikatnie je układając. Jest bardzo trwała, muszę ją na koniec dnia zmywać micelem, aby zeszła. Przetrwała nawet deszcz i moje notoryczne macanie i przejeżdżanie palcami po brwiach.
Nie rozpływa się na skórze, a zastyga i nic nie ucieka poza kontury.
Nie wyobrażam sobie, abym miała już teraz używać czegoś innego niż pomada do brwi. Muszę dokupić inne odcienie dla klientek, bo malowanie tą pomadą to sama przyjemność. Serdecznie ją polecam, z czystym sumieniem!
A teraz efekt. Zdjęcie jest trochę nie wyraźne, bo robiłam je na szybko i nie pomyślałam, by zrobić kilka innych, by mieć wybór. Mam nadzieję, że coś na nim widzicie.
Pomada kosztuje 25 zł. Ja kupiłam ją na Urodomania.com
A teraz skład :