Ten cholerny nowotwór rozprzestrzenia się po każdej istocie, drogą kropelkową, chociaż może trafniejsze by było tutaj stwierdzenie, że drogą kabla? Udając na początku grypę, niby nie groźną, ale jak jej nie wyleczysz, to powstaje coś okropnego. Nie wiadomo kiedy i gdzie zaczęła się ta apokalipsa. Jedno wiem — niestety koniec będzie marny.
Gdy się rodzisz, jesteś czysty jak łza, na sumieniu nie masz nawet zabitej muchy. Gdy dorastasz, zakażasz się okropnym paskudztwem, mianowicie „Moja prawda jest najprawdziwsza". I brniesz w to gówno, dopóki sam w to nie wdepniesz. Czasami nawet i to nic nie daje, bo brniesz dalej i tym samym zaczynasz bardziej cuchnąć. W końcu robisz wokół siebie fosę pełną szamba.
Do czego zmierzam?
Ile razy powiedziałeś komuś „Powinieneś"? Ile razy napisałeś w komentarzu „Ona/on powinien". Właśnie. O to chodzi. Teraz już rozumiesz? Nawet jeśli rozumiesz, to i ja teraz zabrnę i rozwinę swoją myśl. Przepraszam Cię, że pisze Ci to wprost, ale zjebaliśmy życie. Los nam pokazał dwie ścieżki, tą krętą i tą prostą, my poszliśmy tą łatwiejszą.
Nikt nic nie powinien, ona nie powinna, on nie powinien, Ty nie powinieneś, ani kurwa ja nie powinnam. Rozumiesz?
My jedynie możemy. Dlaczego więc mamy mówić komuś co ma robić, skoro czuje się w swym ciele dobrze? Skoro czuje się dobrze z tym, co robi?
Skoro ona się puszcza, nakłada na siebie sporo tapety, jeździ na imprezy. On sporo siedzi w garażu, wychodzi na piwo, czy nawet jara zielsko — to nie mów, że powinni coś zrobić z tym. Zresztą, co to Cię kurwa obchodzi?
Jeżeli ja spierdolę jakiś makijaż, czy recenzje, albo cokolwiek innego, to nie mów mi do cholery, że „powinnaś to zrobić, powiedzieć...". Ja mogę to zrobić. Owszem. Cenne rady w cenie są u mnie jak najbardziej. Powiedz to inaczej. Przykłady:
„Powinnaś mniej przeklinać, a ten makijaż to masakra, powinnaś najpierw się czegoś nauczyć, powinnaś to zrobić tak...”
„Wiesz co? Rażą mnie te przekleństwa, czy mogłabyś się trochę pohamować? A ten makijaż mogłabyś bardziej dopracować, według mnie możesz zrobić to tak...”
Jest różnica? I o to właśnie mi chodzi. Drobnostka, a ma już inny wydźwięk i masz pewność, że nie będziesz źle zrozumiany.
I nie, nie jestem idealna i dlatego pisze ten post, dziś zrozumiałam, jaki jest problem (i to nie jest jedyny) społeczeństwa. Owszem, ileż razy powiedziałam, czy napisałam to przeklęte słowo (byłabym hipokrytką, gdybym powiedziała, że jest inaczej), ale zrozumiałam, że to jest po prostu chore. Narzucanie swoich racji, komuś innemu. Serio, aż tak to nas, jako społeczeństwo boli, że ktoś chce być inny i uciec od tej cholernej monotonii?
Z tą myślą zostawiam Cię mój miły czytelniku, abyś mógł to przemyśleć. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz i to, co chciałam tym postem przekazać. Pamiętaj, Ty nic nie musisz. Możesz.