Każda z nas chce wyglądać pięknie, dlatego też wszystko, co złe odrzucamy automatycznie. W tym stary naskórek, który nieestetycznie wygląda na skórze. Zazwyczaj dbamy bardziej o twarz niż resztę ciała, a to wielki błąd.
Z pomocą przychodzą peelingi do ciała. Z pewnością do lamusa odchodzą już peelingi chemiczne, a coraz bardziej rozchwytywane są peelingi cukrowe, gdyż są bardziej naturalne, roztapiają się i są mniej alergenne. W dodatku okazują się lepszymi zdzierakami. Czy z tym jest tak samo?
Peeling brzoskwiniowy Marizy z linii SPA to bardzo mocny zdzierak ma duże ziarenka cukru, szczerze powiedziawszy, myślałam, że będą mniejsze, gdy otworzyłam opakowanie.
Miło się zaskoczyłam, gdy zaczęłam go używać. Bardzo dobrze ściera stary naskórek, pozostawiając przy tym skórę miłą w dotyku, gładką i miękką. Nie zauważyłam podrażnień i przesuszenia skóry, a wręcz nawilżenie (zapewne dzięki olejkowi z kiełków pszenicy).
Jeżeli chodzi o zapach, to niestety, ale trochę mnie zawiódł. Jest to taka chemiczna brzoskwinia. Pachnie tylko w opakowaniu, podczas kąpieli niestety nie. Jednakże na poczet działania tego peelingu jestem w stanie to znieść.
Ogólnie mówiąc, jestem zadowolona bardzo z działania, bo bardzo dobrze ściera stary naskórek i nawilża skórę, nie powoduje podrażnień i pozostawia skórę gładką. Niestety minus za zapach.
Jego cena to 16,90 / 200 ml
Stwierdzam, że mimo zapachu warto wydać 17 zł na luksus, jakim jest gładka skóra. Ja jeszcze po niego sięgnę, ale może po inny zapach tym razem.