Glinka Czerwona - Skarby Afryki | Marine Ladies - blog beauty i lifestyle

Glinka Czerwona - Skarby Afryki

Udostępnij ten post


Witajcie, dziś chciałabym Wam przedstawić glinkę czerwoną firmy Skarby Afryki. Jak wiadomo, glinki mają bardzo zdrowotne zastosowania, a jej składniki są w 100% naturalne.

Jednakże glinki różnią się od siebie i każda jest „na co innego”, więc każdy z nas może dobrać sobie odpowiednio pod nasze potrzeby.

Ja zdecydowałam się na czerwoną glinkę, ponieważ moja skóra na twarzy jest cerą skłonną do przebarwień, małych kaszaków i stanów z rodziny trądzikowatych oraz mam rozszerzone pory, które okropnie mi przeszkadzają.


Glinka zamknięta jest w 100 gramowym plastikowym słoiczku, które jest odporne na upadek i tym podobne. Opakowanie jest solidne, trochę przypomina jak słoiczek od leków, ale glinka w jakimś stopniu do nich należy.


Opakowanie jest szczelnie zamknięte, o czym świadczy zawleczka, którą trzeba z odrobiną wysiłku zerwać.


Glinka jest w postaci sypkiej rzecz jasna. Należy sobie ją samemu rozrobić „na oko”, ponieważ producent nie podał proporcji. W każdym razie chodzi o to, żeby konsystencja była jak błoto - ani lejąca, ani za bardzo gęsta.





Wykonanie maseczki jest dziecinnie proste, należy tylko odpowiednio dodać proporcje i dokładnie wymieszać by nie było grudek. Bardzo ważne, by nie mieszać i nie nakładać maseczek/glinek i alg metalowymi ani aluminiowymi przedmiotami!


Efekt kolorystyczny na twarzy przypomina hmm guano, lecz w szczerze powiedziawszy, na żywo wpada w cegłę lekko. Glinkę na twarzy trzyma się 20 minut, nie dłużej, po czym zmywa dokładnie letnią wodą.
Gdy glinka zasycha czuć zdecydowanie ściąganie oraz chłód. Niestety w tym momencie nastaje zmowa milczenia, jeżeli nie chcemy, by maseczka nam popękała, należy ją zwilżać w miejscach wyschnięć, bo zapomniałam dopisać, że za każdym razem zwilżałam ją, tam gdzie wysychała.

Jednakże niestety mi przytrafiła się nieprzyjemna sytuacja, niestety glinka wywołała u mnie reakcję alergiczną, nie wiem, czym było to spowodowane, gdyż przed aplikacją dokładnie oczyściłam twarz i stosowałam się do zaleceń.

Gdy maseczki używałam 3 razy wcześniej, nie wywołała u mnie takich podrażnień, zapalenia i zaczerwienia skóry, dlatego też zdziwiłam się tym efektem ubocznym.




Jak widzicie, skóra została zaogniona tylko w tych miejscach, gdzie została nałożona glinka. Jest mi niezmiernie smutno. Na szczęście miałam krem z konopii indyjskiej, którym posmarowałam twarz i po 30 minutach moja skóra wróciła prawie do normy.

Czułam, jakby skóra mi się paliła, była gorąca jak piec, moje przerażenie było tak wielkie, że chciałam zaraz pędzić do lekarza.

Nie sięgnę już po tę glinkę w obawie o konsekwencje. Niestety nie znam powodu uczulenia.
Jednakże jest to moja osobista opinia i nie wiem, czy mam ją Wam polecić, czy odradzić. Mnie nie zadziałała, a innym może pomóc. Nie ma reguły na to niestety.

Cena: 5,59 zł

Glinka pochodzi ze sklepu:

www.skarbyafryki.pl