Jak już wiecie mam przyjemność testować e-papierosy firmy Ebull. Dziś przedstawię Wam baterię o szumnej nazwie THE FLASH. Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia, skąd wzięła się właśnie taka nazwa, ale to nie o nią tu chodzi — tylko o baterię i jej działanie. Jeżeli jesteście ciekawi, czytajcie dalej.
Jeżeli chodzi o design, bo od niego zacznę — bateria nie wybija się niczym na tle innych. Jej powłoka przypomina wycieraczkę pod nogi do auta, jakie ma mój mąż, jednakże w swej prostocie mnie nawet urzekła, jednakże bardziej spodobała mi się w kolorze srebrno-czarnym, ponieważ owa wygląda niczym carbon.
Jak widzicie na powyższym zdjęciu stosuję clearomizer Vivien, który jest dolnogrzałkowy, oporność grzałki jest mi niestety nieznana, ponieważ producent nie umieścił takiej informacji na grzałce, ani na stronie internetowej, a ja gapa wyrzuciłam pudełko — biję się za to w pierś, przepraszam. Pojemność clearomizera to 1.2 ml — ustnik jest okrągły, co daje komfort trzymania go między wargami, osobiście wolę te okrągłe od płaskich.
Wróćmy jednak do baterii. Jest ona wyposażona w lampkę LED sygnalizującą użytkowanie oraz wyczerpanie baterii. Miga, gdy bateria jest wyładowana. Lampka podświetla się na biało.
Guziczek jest wypukły, a taki właśnie preferuję — nie muszę patrzeć na baterię, tylko palcami wyczuwam gdzie nacisnąć. Ot taka mała drobnostka, a mi dodaje pewien typ komfortu. Nie muszę spuszczać wzorku podczas rozmowy bądź podczas pisania na baterię w poszukiwaniu magicznego guziczka, który pozwoli mi wypuścić upragnionego dymka.
Lampka posiada blokadę 10 sec, po upływie tego czasu podczas wdechu, odcina zapłon i przestaje grzać grzałka. Po czym można dalej wapować.
Bateria posiada także blokadę 5 przycisków, dzięki której możemy ją wyłączyć.
A teraz najważniejsze. Parametry.
Bateria ma pojemność 900 mAh, czyli sama w sobie ma moc 3.6 V. Bateria ma stabilizację napięcia, co oznacza, że wraz z rozładowywaniem baterii napięcie jest tak samo silne, aż do wyładowania.
Pojemność baterii wydłuża czas, w którym możemy korzystać z niej, jednakże jakość chmurki, jaką wydobędziemy zależy od clearomizera/atomizera, oporności grzałki i mocy, jaką przekazuje bateria do atomizera.
Szczerze powiedziawszy, miałam małą przygodę z tą baterią — nagle przestała działać. Lampka się świeciła, ale niestety nic poza tym się nie działo. Okazało się, że podczas ładowania, ładowarka wcisnęła Pin, który znajduje się w głowicy baterii (miejsce, w które wkręca się atomizer).
Pin jest ruchomą częścią w formie przycisku i dopasowuje się do gwintu atomizera i czasami gwint atomizera bądź ładowarka tak mocno go wciska, że nie może wyskoczyć. Dlatego trzeba go podważyć i najlepiej to zrobić grubszą igłą i lekko podważać ku górze, ale ostrożnie ! Bateria wtedy działa, jak należy i nie ma już z nią kłopotu.
Jestem z niej zadowolona, ponieważ w połączeniu z clearomizerem Vivien współgrają ze sobą na tyle, by oddawać przyjemną chmurkę w kolorze mlecznym.