Recenzje lakieru nie należą do moich koników, bo od tego jest tutaj Anka, ale muszę o nim napisać, bo lakier mnie w sobie rozkochał. Mam nadzieję, że i Ciebie zainteresuje. Z góry przepraszam za moje paznokcie, ale jak wiesz - nie jest to moja mocna strona.
Lakier Lily Lolo może i nie należy do tych z dolnej półki cenowej, ale zdecydowanie zasługuje na uwagę i miejsce na blogu.
Jego kolor to przepiękny chłodny brąz. Zaryzykowałabym stwierdzeniem, że to taka ciemniejsza kawa z mlekiem i pewnie nie każdemu będzie pasował. Mi pasują zimne kolory na twarzy i na paznokciach. Chociaż na paznokciach mniej na to zwracam uwagę.
Godne zauważenia jest także pakowanie produktów, bo co jak co, ale na mnie robią takie dodatki wrażenie.
Lakier ma bardzo dobrą pigmentację, już jedna warstwa pięknie kryje (zdjęcia na paznokciach właśnie z jedną warstwą). I co bardzo mnie cieszy - bardzo szybko wysycha na paznokciach. Jego formuła zostawia bardzo dokładne krycie, wchodząc w zagłębienia i równając powierzchnię. Myślę, że taka informacja jest ważna, jeżeli tak jak ja masz fale Dunaju na paznokciach.
Pędzelek jest dość mały - jeżeli masz długie paznokcie będziesz musiała szybko i sprawnie pokryć paznokcie, bo jak już wspomniałam, szybko schnie i jest ryzyko grudek.
Bardzo mi się spodobał zarówno kolor i działanie. Jest idealny na szybkie wyjście jeżeli nie chcesz czekać aż wyschnie lakier.
Nie odpryskuje i długo trzyma na paznokciach. U mnie gdzie lakier trzyma około 2-3 dni maksymalnie, ten trzyma około tygodnia bez naruszenia. Musiałam go zmazywać z naturalnej płytki, bo miałam chęć zrobić sobie pazurki i poćwiczyć - tak by jeszcze był w stanie prawie nie ruszonym po poprzednim malowaniu.
Cena lakieru to około 43zł./ 8ml
