Salvation Velvet Lacquer "Keep crying for you" - Makeup Revolution | Marine Ladies - blog beauty i lifestyle

Salvation Velvet Lacquer "Keep crying for you" - Makeup Revolution

Udostępnij ten post


Ostatnio dużo u mnie szminek na blogu, ale wiecie że je kocham. Cóż na to poradzę? No nic. Nałóg to nałóg - trzeba go karmić, a w tym przypadku jest to czysta przyjemność i popełniam ten grzech z pełną satysfakcją. Tym razem napiszę kilka słów o lakierze do ust z Makeup Revolution.




Lakier, jak go opisuje producent jest po prostu szminką w płynie, która zastyga w mat. Lakierem niestety nie jest, bo konsystencja byłaby inna, a tutaj konsystencja jest gęsta i niezwykle kremowa. Co ciekawe jest identyczna do pewnych szminek, o których niedawno pisałam, ale o tym za chwilę.


Przy zakupie wybrałam sobie kolor "Keep crying for you" dlaczego? Jeżeli jesteś tu pierwszy raz, to podpowiem, że chodzi o kolor (maniaczka róży, fioletów, fuksji, koralowych itd). Stali bywalcy wiedzieli to zanim napisałam odpowiedź, prawda?

Tak mnie kręcił i nęcił ten kolor, że musiałam go mieć i wiecie co? Piękny jest!



Piękny, piękny, zarówno na dłoni jak i ustach, ale ta szminka ma w sobie coś takiego, że rzadko jej używam.

Jest bardzo kremowa, łatwo się ją nakłada, równomiernie się układa na ustach, nie wysusza ust, a pigmentacja jest wręcz powalająca i wszystko by było pięknie gdyby nie to, że gdy zastyga lepiej nic przez 5 minut nie mówić i nie ruszać ustami, a już brońcie wszystkie siły piekielne by nie złączyć ust czy nie maźnąć wargą o wargę bo wtedy już kaplica, klops i musisz malować raz jeszcze.

Gdy zastygnie jest pięknym aksamitnym w dotyku matem. Naprawdę cudownym. Szkoda tylko, że roluje się w wewnętrznej części i trzeba jej odrobinę zjeść zanim będzie wszystko ok. Trzeba uważać, by nie pomalować za bardzo wgłąb warg - no chyba, że ktoś lubi chemiczny smak szminek to smacznego.

Utrzymuje się na ustach około dwie godziny, więc szału jak na mat nie ma, szybko się zjada, gdy schodzi pozostawia obramowanie wokół ust. I tutaj nawiążę do wspominanych przeze mnie szminek,a mianowicie chodzi mi o lakiery do ust z by Nanda, o których pisałam TUTAJ.
Mam wrażenie, że te szminki zeszły z tej samej linii produkcyjnej, bo co do kraju to wątpliwości nie mam (wie to każdy, kto się przygląda opakowaniom MUR i Freedom).

Cena : ok 15zł