Koniec Świata | Marine Ladies - blog beauty i lifestyle

Koniec Świata

Udostępnij ten post


Dużo się mówi o „końcu świata". Wszelakie przepowiednie, co rusz lepszych jasnowidzów. Czy to Nostradamus, czy nawet nasz rodzimy „jasnowidz” Jackowski i inni jakże poważani filolodzy-jasnowidze. Wszyscy przewidują koniec świata, były wyznaczane przeróżne daty: 2006, 2010, 2015.

W tym roku już było ich bodajże trzy — jeżeli się mylę, to mnie poprawcie. Już nawet nie wspominam o wcześniejszych datach. Każdy z Was wie, ile razy nam to obiecywano, media co rusz podają inne daty, a jasnowidze prześcigają się w swych wizjach.

Średnio co rok jesteśmy bombardowani tego typu informacjami. Ja jednak w nie wierzę, bynajmniej nie w ich słowa, a w samą ideę końca. Tak, ja wiem, że to się skończy, więcej — jest w toku. To się dzieje, teraz. W tym momencie, gdy to czytasz. Właśnie kończy się świat.

Bomby, zamachy, terroryści i kataklizmy na tle naturalnym — to pikuś przy tym, co sami sobie fundujemy na co dzień, każdego dnia. Sobie i drugiemu człowiekowi.

Rasizm, znieczulica, brak szacunku do drugiego człowieka i ograniczenie jego wolności, obniżanie wartości, wyszydzanie, zazdrość, nienawiść. To tylko kilka toksycznych przykładów, które zbliżają nas do końca świata. Do końca istnienia rasy ludzkiej.

Tyle mówi się o zamachach i innych przerażających rzeczach, ale nikt nie mówi o korzeniach tych zjawisk. Gdyby nie te ogniki zapalające płomienie, pewnie nie byłoby pożaru. Zastanawiałeś się może, drogi czytelniku jak wielką moc mają słowa? Jak bardzo mogą zniszczyć WSZYSTKO?

Nie chciałam tego pisać, bo to trudny dla mnie temat i strasznie mnie boli, ale jest „idealnym” przykładem tego, jak bardzo zwykłe, mogłoby się wydawać słowa, mogą ranić jak sztylet. Miałam koleżankę, wesoła, miła, sympatyczna dziewczyna. Bardzo komunikatywna, a z jej oczu biła niesamowita siła, która powodowała, że przebywanie w jej otoczeniu było napełnione szczęściem, takim niewymuszonym, człowiek po prostu dobrze się przy niej bawił.

Dlaczego piszę to wszystko w czasie przeszłym pewnie się domyślacie. Zniszczyły ją słowa. Jad, który się wypluwał z ust ludzi pełnych goryczy i nienawiści o niewiadomej historii jej początku.
A to wszystko przez nieszczęśliwy wypadek jej ukochanego, w którym zginął, ludzie obwiniali ją za jego śmierć. Kopali leżącego. Niestety uciekła do najłatwiejszego rozwiązania — skończyła to na własną rękę.

Chociaż czy ja wiem, czy to było najłatwiejsze rozwiązanie? Do tego potrzeba niezwykłej odwagi. Nie było to łatwe. Na pewno nie. Skoro mi nie jest łatwo o tym pisać i wierzcie mi, każde słowo od poprzedniego akapitu, wywołuje we mnie dreszcze i ogromny smutek doprowadzając do łez.
Tak nie powinno być. Nie w ten sposób i nie teraz. Karma wraca, do niektórych już wróciła z impetem, a oni oblężeni tym, zrobili to samo.

Prawdą jest, że to nie terroryści czy inne tragedie doprowadzą do końca świata, tylko my sami się doprowadzimy do zniszczenia. Koniec Świata to nie unicestwienie planety, tylko człowieczeństwa.

Na koniec cytat:

„Chciałbym nie wiedzieć, nie wiedzieć na pewno. Że ludzie w większości w egoizmie więdną.
Chciałbym nie być, nie być przekonanym, że winni jesteśmy sobie sami.