W środku znajdziemy lusterko, aplikator z gąbeczką oraz najważniejsze- dwa cienie do powiek w kolorach: fioletowy, oraz ciemny cielisty beż (tak na mój rozum). Uwaga na kilku zdjęciach stare logo, bo zdjęcia robiłam dawno.
Cień fioletowy posiada logo JOKO [J]. Co mnie wkurzyło, posiadają tak jakby powłokę, która hmm nie oddaje takiego koloru. Gdy już się przez nią przedrzemy, cienie stają się bardziej intensywne i są świetnie napigmentowane. Cienie nie usypują się, są satynowe, szybko się blendują- być może i zbyt szybko, ale dokładam jeszcze jedną warstwę na pokrycie i efekt jest zadowalający.
Nie rolują się w załamaniach (jak ktoś ma „pocącą” powiekę, to niestety będzie tak czy siak, chyba że użyje bazy matującej). Trwałość cieni jak dla mnie bardzo dobra, trzymają się nieskazitelnie, dopóki nie zmyję makijażu (ok.12 h). Nie podrażniają oczu oraz nie pozostawiają uczucia ciężkości na powiece.
Moje zdjęcia niestety nie ukażą koloru, jaki był w rzeczywistości, był bardziej intensywny. Niestety nie posiadam takiego aparatu, jaki bym chciała- nie posiadam aparatu wcale. „Kradnę” telefon mężowi.
A oto efekt, jaki uzyskałam, łącząc cienie.
Moje zdjęcia niestety nie ukażą koloru, jaki był w rzeczywistości, był bardziej intensywny. Niestety nie posiadam takiego aparatu, jaki bym chciała- nie posiadam aparatu wcale. „Kradnę” telefon mężowi.
A oto efekt, jaki uzyskałam, łącząc cienie.
Tak wiem, brwi mało przetarte, ale zorientowałam się po „strzeleniu” zdjęć, a mąż mi już uciekł z aparatem, więc nie miałam jak zrobić foto po poprawce. Wybaczcie.
Podoba Wam się to zestawienie? Mnie osobiście przypadło do gustu, ponieważ świetnie komponują się z moimi zielonymi oczami.
Trochę o składzie:
Podoba Wam się to zestawienie? Mnie osobiście przypadło do gustu, ponieważ świetnie komponują się z moimi zielonymi oczami.
Trochę o składzie: