Laleczka Momo, to kłamstwo - tak jak "Niebieski Wieloryb" | Marine Ladies - blog beauty i lifestyle

6 października 2018

Laleczka Momo, to kłamstwo - tak jak "Niebieski Wieloryb"

Udostępnij ten post



Od jakiegoś czasu ciągle widzę, jak moi znajomi udostępniają „artykuły z d*py” o tym, aby uważać na Laleczkę Momo, czyli niby następną grę, zastępującą „Niebieskiego Wieloryba”, co gorsza, te artykuły pisane są na poważnych portalach typu Onet, czy WP.


 Zastanawia mnie poziom inteligencji i dziennikarstwa tychże dziennikarzy. Nie dziwię się zatem, że gazety i tego typu portale zaczyna czytać coraz mniej osób. Jaka jest zatem prawda? Nie trudno jest to wygooglać, ale zazwyczaj ludzie są tak leniwi, że wolą w takie bzdury wierzyć, niżeli wysilić się kilkoma kliknięciami na telefonie, czy klawiaturze komputera, aby prawdę poznać. Dlatego zrobię to ja.

Owa Momo ma być zrekonstruowaną modelką, czy też przerażającą szczególnie dla dzieci, lalką, która podobno ma zmieniać i zrekonstruować osoby, które w nią nie wierzą. Czytałam także, że zmieniać też ma niegrzeczne dzieci i osoby, które bawią się w jej grę. Dużo takich farmazonów czytałam.

Po sieci „biega” zdjęcie przedstawiające psychopatyczną twarz jakiejś dziewczyny, a wraz z nią widnieje numer telefonu, na który należy zadzwonić, chcąc pobawić się w jej grę.

JAKA JEST PRAWDA?

Prawda jest bardzo prosta. Żadna MOMO ani NIEBIESKI WIELORYB Was nie zabije, bo  po prostu wymyśleni. To idealne przykłady tego, jak bardzo ludzie wierzą w to, co zobaczą i przeczytają w sieci. Dzisiejsza cywilizacja (chociaż nie wiem, czy to poprawne określenie) jest przepełniony analfabetami, leniami, ludźmi, którzy nie potrafią odróżnić prawdy od fałszu i wyciągać z tego logicznych faktów. Ludzie  leniwi, bo to wymaga odrobiny energii, aby dowiedzieć się, pomyśleć, logicznie ułożyć w całość — wolą wierzyć w to, co mają pod nosem.

Działania takie jak MOMO, czy Niebieski Wieloryb, to idealnie przedstawiona dekonstrukcja prowadząca do mikro urazów psychicznych, które budowane  właśnie na strachu, a ludzie bać się lubią.

KIM JEST MOMO?

MOMO, to artefakt. Jej zdjęcie to po prostu zdjęcie artefaktu stworzonego przez Japońską firmę Link Factory, która specjalizuje się w tworzeniu efektów specjalnych, np. do filmów. 

Zdjęcie artefaktu, który swoją drogą nazywa się Guai Bird, zostało wysłane w paszczę internetu, przez to stało się niesamowitym viralem, a co za tym poszło — niestety utworzyły się historię, przez głodnych sensacji ludzi — internautów. Jednakże nie do końca przez internautów, gdyż okazało się, że owi internauci, to tak naprawdę specjalna grupa ludzi specjalizująca się działaniami na zlecenie instytutu Tavistock, a głos postaci MOMO został stworzony specjalnie, do tego celu. Ta grupa także zrealizowała właśnie projekt Niebieskiego Wieloryba.

Osoby ekstremalnie podatne na zewnętrzny wpływ, są doskonałymi obiektami badawczymi i eksperymentalnymi.
Jak udało nam się ustalić, grupa za pomocą tego typu virali, zbiera dane osób, mogących wziąć udział w projektach opartych na ideologii MK Ultra.
Badanie podatności na strach, wpływ wymyślonych postaci na sposób myślenia, informacje podprogowe, ukryte, zakamuflowane ... tworzą z wciągniętej w nurt gry osoby - nieświadomego najemnika, mogącego wykonywać różne zadania dla służb specjalnych - tezy lub antytezy sterowanej trzecią siłą.



Postać momo to dekonstrukcja modelki uwikłanej w program MK Ultra o pseudonimie właśnie Momo. Jej uśmiech, jest odbiciem tybetańskich pierożków mięsnych o nazwie momo. Ukryte przesłanie programu MK Ultra: przerobienie wykorzystanej marionetki — błazna, ma mięso armatnie. Te wszystkie odnośniki, mające wspólny mianownik zawarte w nazwie postaci, mają na celu zlikwidowanie wartości negującej konsumpcjonizm i wolny czas.

Momo, tak naprawdę ma korzenie już gdzie indziej i jest to powieść niemieckiego masona, antyfaszysty, antysystemowego pisarza Michaela Endego, wydana w 1973 roku. Pełny tytuł brzmi: "Momo, czyli osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony im czas" (oryg. Momo oder Die seltsame Geschichte von den Zeit-Dieben und von dem Kind, das den Menschen die gestohlene Zeit zurückbrachte).
Zaliczona została nawet do klasyki literatury dziecięcej w Niemczech. Książka mówi o pojęciu czasu i jego pojmowaniu przez dzisiejsze społeczeństwo. Bardzo krytykuje konsumpcjonizm. Ten sam autor pisał także o Kubie Guziku.



Błagam ludzie, nie wierzcie we wszystko co przeczytacie na portalach. Sprawdzajcie źródła. Co więcej, najbardziej przerażające jest to, że służby porządkowe typu policja także takie niesprawdzone informacje rozsyła, ostrzega przed takimi "grami" i historiami, nie sprawdzając źródła i prawdziwości tychże farmazonów. Sami napędzają te machinę idiotyzmu, pokazując jak bardzo ograniczeni umysłowo są.